2000.05.06 - Nasz ówczesny tarnowski "oddział" zrealizował swój niecodzienny pomysł lotu POD ziemią. Efektem był rekord wpisany do światowej edycji Księgi Guinnessa.
Link do strony opisującej to zdarzenie
(....)
Paweł Orłowski
Guinness World rekord
Pomysł podziemnego lotu balonem zrodził się w 1998 roku kiedy to w gronie przyjaciół zastanawialiśmy się jak zwrócić na siebie uwagę potencjalnego sponsora w celu zakupienia balonu. Baloniarstwem zajmowaliśmy się już kilka lat, wciąż jednak lataliśmy na wypożyczanym sprzęcie. Balon był na tyle kosztowny, że tylko przedsiębiorstwa z dużym kapitałem mogły pozwolić sobie na jego zakup. Chcieliśmy więc, wykorzystać ogromną wartość reklamową balonu. Tym cenniejszą im częściej ukazuje się na ekranach telewizorów. Ale jak zainteresować media ? Zaczęły się sypać pomysły. Pomysł Mirka Rękasa wydał nam się szokujący, lecz możliwy do zrealizowania. Padło tylko pytanie gdzie?. Jakaś jaskinia, kopalnia czy może elektrownia szczytowo- pompowa Porąbka-Żar. Nie znamy groty o tak dużych rozmiarach, by dało się do niej przetransportować spory gabarytowo balon. A co z wentylacją w jaskini?
W pierwszym rzędzie postanowiliśmy więc sprawdzić Kopalnię Soli "Wieliczka". Już później dowiedzieliśmy się, że żadna kopalnia węgla kamiennego czy też Kopalnia Soli w Bochni nie posiadają tak dużych podziemnych przestrzeni. Grupa naszych zapaleńców udała się więc do Wieliczki i okazało się że jest tam kilka komór spełniających wymagania, najlepsza jest wszak komora Staszica. Trzeba nam tylko zachęcić do tego osobliwego pomysłu władze Kopalni. Obawialiśmy się ich reakcji. Wystarczyło przecież krótkie "nie" i nasz pomysł poszedłby do lamusa. Niepewnym krokiem wchodziliśmy do gabinetu dyrektora Bromowicza, ale okazał się człowiekiem na tyle ekstrawaganckim, że usłyszeliśmy tylko: "świetny pomysł, zrobimy to"!
Pozostało już tylko ustalić z Księgą Rekordów Guinnessa, czy zarejestrują nasz eksperyment jako rekord. Ponieważ jest to pierwszy lot pod ziemią na świecie, rekordem mogły być długość czy wysokość lotu podziemnego, lecz wraz z Guinnessem ustaliliśmy, że będzie nim poziom startu (125 m. pod ziemią). Dla nas było już wszystko jasne. Pozostało poszukać odpowiednio małego balonu, który zmieściłby się pod ziemią. Próbowaliśmy w Czechach i w Wielkiej Brytanii, lecz okazało się że warszawska Lotnicza Agencja Reklamowa "Aviator" posiada odpowiedniej wielkości aerostat. Tymczasem nadeszły niepokojące informacje z Kopalni. Wprawdzie jest to kopalnia niemetanowa, jednak 2-metrowy płomień z balonowego palnika i duże ilości wytworzonych gazów spalinowych pod ziemią, wzbudziły niepokój u specjalistów od bezpieczeństwa w Kopalni.
Sprawa musiała zostać zbadana przez Główny Instytut Górnictwa w Katowicach, który mógł wydać zgodę na wykonanie tego lotu. Teraz rozpoczęła się gwałtowna wymiana korespondencji, telefonów faxów i.t.d. Uczeni z górnictwa zaangażowani do opracowania tego zagadnienia, nie znają się przecież na balonach, więc zapytania się piętrzyły: co będzie gdy balon potarga się o występy skalne lub gdy powłoka balonu się zapali?, Co zrobić z 2-ma tonami gorących spalin po zakończeniu lotu ?, i.t.p. W końcu górnicy zaczęli znać się na balonach, a my na górnictwie. Powstało opracowanie objętością przypominające pracę doktorską. Na szczęście obliczenia Instytutu, mimo że bardziej szczegółowe pokrywały się z naszymi.
Autor jednego z opracowań na temat technicznej możliwości wykonania tego eksperymentu, doc.dr hab. Kazimierz Lebecki, napisał : "...wniosek jest na tyle szokujący niezwykłością i oryginalnością, że od pierwszego zetknięcia budzi bardzo kontrowersyjne opinie, wśród których określenie "szaleństwo" należy do najłagodniejszych. Od takiej reakcji nie był wolny autor niniejszej opinii. Jednak dokładna analiza przedsięwzięcia usuwa wszystkie wątpliwości natury technicznej. A trzeba wziąć pod uwagę, że Księga Guinnessa zawiera różne szalone rekordy. Z tego punktu widzenia patrząc, nie ma powodu by podziemny lot balonem na wysokości kilku metrów uznać za przedsięwzięcie bardziej szalone niż stanie na jednej nodze przez kilka tygodni.....".
Ryciny przedstawiają przekrój komory Staszica z wrysowanym konturem balonu na wysokości 3 metry nad spągiem, oraz balon który uczestniczył w eksperymencie.
Ze względów bezpieczeństwa - zgodnie z zaleceniami GIG - lot wykonano po zamknięciu kopalni dla turystów.. Wcześniej jednak należało sprowadzić sprzęt na poziom 125m. Kosz nie mieścił się w windzie. Górnicy zwieźli go pod ziemię remontowanym właśnie szybem technicznym, kilkaset metrów od komory "Staszica". Potem, przeciskając go przez wąskie grodzie dotransportowali na miejsce.
Znacznie poważniejszym problemem technicznym było dostarczenie do komory "Staszica", wystarczającej ilości tlenu i bezpieczne odprowadzenie gorącego powietrza wraz z produktami spalania. Obliczenia wykazały, że lotnicy mogli podjąć tylko jedną próbę napełnienia balonu i wzniesienia się nad poziom komory. Aby zbytnio nie naruszać mikroklimatu kopalni, został zmieniony cały system wentylacji pod ziemią. Obsługę systemu wentylacyjnego i zabezpieczenie lotu sprawowało 60 górników i ratowników. Do wstępnego nagrzewania powłoki zastosowano wentylatory i dmuchawy elektryczne, czas pracy palnika był ograniczony do kilku minut, a skład atmosfery w komorze monitorowały liczne urządzenia i czujniki.
Na spągu zaznaczyliśmy taśmą miejsce, w którym po napełnieniu balonu musiał znaleźć się kosz. Napełnienie trenowaliśmy wcześniej na sali gimnastycznej. Załoga w miarę powiększania się objętości powłoki musiała podsuwać kosz w kierunku środka komory. Inaczej nie dało by się go postawić do pionu. Wentylacja podawała powietrze od dołu i liczyliśmy na to że jego strumień ustabilizuje balon, izolując go od najeżonych metalowymi kotwami - ścian komory.
Balon wzniósł się na wysokość 2m 13cm i przez 4 minuty unosił się w locie swobodnym 125 m pod powierzchnią ziemi. Ustanowiony został rekord świata w starcie do lotu swobodnego z najniższego poziomu.
Nie udało się uniknąć kłopotów, podczas opróżniania, górna część powłoki oparła się o kotwę i rozdarła. Nie stworzyło to jednak żadnego zagrożenia. Groźniej było podczas przygotowań, kiedy rozszczelnił się zawór na jednej z butli z propanem, a czujniki w kopalni wszczęły alarm.
Po zakończeniu eksperymentu w poprzeczni "Haluszka" odbyła się konferencja prasowa i bankiet. Za pośrednictwem PAP, licznych stacji telewizyjnych, radia i prasy, informacja o locie została rozpowszechniona na całym świecie. Podziemny lot balonem, pomyślany jako swoisty żart, przyniósł Trasie Turystycznej "Wieliczka"S.A. i sponsorowi "FIRMIE ROLESKI" bardzo konkretne i poważne korzyści reklamowe.
Do światowej edycji Księgi Guinnessa zostaliśmy wpisani obok takich aeronautów jak Stev Fosset, Bertrand Piccard, Brian Jones, czy Per Lindstrand.
Skład ekipy : Krzysztof Rękas, Mirosław Rękas, Jacek Czaja, Piotr Słomki, Paweł Orłowski, Paweł Pawłowski.
(.....)
>>> Zawody i imprezy balonowe od 1984 roku |